czwartek, 12 września 2013

(Stado Wody) od Kondrakara

Był słoneczny dzień, postanowiłem poznać trochę sąsiadów...
Poszedłem nad wodę. Spotkałem tam jakąś smoczyce światła.
- Cześć co tak się przyglądasz wodzie?- zagadałem
- A tak jakoś... kim jesteś?
- Kondrakar ,stado wody. A ty?
- Jestem Amneris ze stada światła.
- Miło mi cię poznać, może popływamy?- zaproponowałem
- Hm... no dobrze czemu nie.- uśmiechnęła się i razem weszliśmy na głębszą wodę w postaci ludzkiej.
Trochę ponurkowałem, to do mnie nie podobne ,ale zachowywałam się miło...
Już za dużo miałem wrogów... czas poznać przyjaciół!
Próbowałem Amneris wciągnąć pod wodę za nogę ,ale ona się nie dała i zaczęła kopać krzycząc:
- Puszczaj! Zostaw moją nogę!
Wypłynąłem obok niej, chlapnęła mi wodą w oczy ,a gdy je zamknąłem dostałem z liścia w policzek... zrobił się czerwony i poczułem jak mnie piecze.
- Kto cię nauczył takich zaskoczeń co?! Nie wiesz ,że dziewczyny tego nie lubią?- zaczęła narzekać
- A myślisz ,że chłopaki lubią dostawać z liścia po mokrej twarzy?!- zacząłem się lekko irytować ,ale nie chcę kolejnego wroga to po chwili zamilkłem widząc jej niezadowolenie...
- Wybacz. Już nie będę.- w końcu dodałem i twarz jej znów promieniała szczęściem.
- Dobra! Goń mnie!- zmieniła się w smoka i wyfrunęła z wody w powietrze.
Też przyjąłem postać smoka i pofrunąłem za nią.
Szybko ją dogoniłem, przyśpieszyła, ale ja znów wyrównałem.
Zlecieliśmy nad łąkę, przyśpieszyła
- Zaraz cię złapię!- zaśmiałem się patrząc ciągle na nią.
- Uwaga drzewo!- krzyknęła wymijając je i...........
BUM!!!!*******
Walnąłem w drzewo i upadłem na zadek.
- Jesteś cały czy w częściach?- zaśmiała sie
- Chyba... w częściach, potwornie boli mnie skrzydło... Auć!- powiedziałem próbując wstać, ale moje skrzydło się okaleczyło o gałęzie tak samo jak prawa tylna noga...
- Jesteś ranny! Pomogę ci wrócić do stada, oprzyj się o mnie.- Amneris pozwoliła mi się o siebie oprzeć, ale nic z tego, byłem za ciężki... i rany z minuty na minutę bolały mocniej.
- Nie dasz rady mnie wziąć, znajdź Sarami moją alfę, ona będzie wiedzieć co zrobić.- powiedziałem
- Przecież cię tu nie zostawię!
- Dam sobie radę, jestem na tyle silny ,by oprzeć się o to drzewo. Leć!
- Trzymaj się przyjacielu, znajdę pomoc.- i Amneris poleciała ,a ja oparłem się o drzewo i czekałem aż wróci...

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz