wtorek, 23 lipca 2013

(Stado Ognia) od Gavina

 Dziewczyna siedziała jak zahipnotyzowana. Patrzyłem na nią z nadzieją że coś w końcu zrobi np.: wstanie itd. Ale nie. Siedziała tak ładnych parę godzin, a ja zacząłem robić się senny. Nagle gałąź zaczął trzeszczeć. W porę zeskoczyłem z drzewa, a gałąź uderzyła w ziemie. Dziewczyna w końcu się odwróciła, ale dostrzegłem, że jest przestraszona. Pewnie jakimiś wydarzeniami z jej życia. Byłem senny, więc wróciłem do jaskini. Gdy wszedłem dziewczyny nie było.
~ Gdzie ona polazła?! ~ powiedziałem w myślach.
 Usłyszałem trzepot skrzydeł. Wyszedłem z jaskini i zobaczyłem, że to nieznajomy smok.Był inny niż wszystkie. Jakby władał wszystkimi żywiołami. Podszedłem do niego. Był przeogromny, a w dodatku biła od niego potężna aura.
- Witaj Gavinie. Jestem Darathi, bogiem wszystkich żywiołów. Twój brat kazał mi cię chronić panie. Jesteś prawdopodobnie w niebezpieczeństwie.
- W jakim niebezpieczeństwie? I co z moim bratem?
- Jak na razie twój brat jest pod ochroną bogini ognia. A twoim zmartwieniem są teraz ci co was zaatakowali podczas wojny. Są na twoim tropie więc mogą tu przybyć niebawem.
- Dobra, a mogę wiedzieć ile smoków mnie właśnie tropi?
- Ich grupka jest mała. Składa się z 5 smoków.
- Rozumiem. - powiedziałem. - Powiesz mi jeszcze coś o nich?
- Wysłał ich władca podziemi. Są specjalistami w tropieniu i nagłym zabijaniu swojej zdobyczy, czyli ciebie. Ich zdolności magiczne są słabe więc bez problemu powinieneś ich pokonać.
- Myślisz, że ja pokonam 5 smoków, które pragną mnie zabić za wszelką cenę?! - krzyknąłem zirytowany.
- Niestety tak. Nikt nie może ci pomóc... - nie dokończył bo kogoś zobaczył.
 Obejrzałem się do tyłu. Zobaczyłem czerwonowłosą dziewczynę. Spojrzałem się z powrotem na boga ale gdzieś znikną. No dobra jak poleciał to poleciał. Dam sobie jakoś radę. Odwróciłem się w kierunku dziewczyny, która stała wpatrując się w miejsce gdzie wcześniej był smok. Podszedłem do niej.
- Gdzie ty byłaś ?! Zdajesz sobie sprawę, że w takim stanie trzeba odpoczywać! Jesteś w całkowitym szoku. - byłem trochę wkurzony na nią.
- Właściwie kim ty jesteś że tak się na mnie drzesz! - krzyknęła wkurzona.
- Jestem Gavin, alfa stada ognia. A ty? - spytałem. Teraz się uspokoiłem.
- Jestem Lucy. Mogłabym dołączyć do twojego stada?
- Jak najbardziej. - powiedziałem uśmiechając się.
- Dzięki.
 Lucy kogoś mi przypominała. Nie wiem kogo ale mam zamiar się tego dowiedzieć.
- Choć do jaskini. - powiedziałem.
 Gdy weszliśmy do jaskini zobaczyłem, że już nadchodzi noc. Niebo było już lekko rozgwieżdżone.
- Połóż się spać. Musisz porządnie odpocząć. - powiedziałem, a Lucy tylko skinęła głową i położyła się na miękkim materiale.
 Ja zamieniłem się w smoka i położyłem się spać. Zasnąłem. Miałem dziwny sen. Śniło mi się że Jaelithe stało się coś, a Lucy zabito. Normalnie koszmar. Obudziłem się na szczęście. Zamieniłem się w człowieka. Zobaczyłem, że Lucy smacznie śpi. Wyszedłem po cichu z jaskini. Na zewnątrz zamieniłem się w smoka i wzbiłem się w powietrze. Poleciałem sprawdzić czy nic się nie stało Jaelithe tak jak w moim śnie. Gdy doleciałem na tereny ziemi zobaczyłem, że Jaelithe leży przed wejściem do jaskini. Podleciałem do niej zamieniając się w człowieka. Szturchnąłem ją lekko za ramię.
- Civia zostaw mnie. Spać chcę. - mruknęła pod nosem...
~ WTF?!? Jaka znowu Civia? ~ pomyślałem.
- Jaelithe obudź się. Proszę...
- Gavin? Co ty tu robisz? - spytała pół przytomnym głosem.
- Martwiłem się o ciebie.
- O mnie? - spytała z niedowierzaniem.
- Tak...- powiedziałem i zaraz dodałem.- Właściwie dlaczego tu zasnęłaś, a nie w jaskini?
- Długa historia - uśmiechnęła się.
- Aha.
- Może się przejdziemy? - spytała.
- Jasne.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz