Spałam sobie smacznie, kiedy nagle moja młodsza siostra, Civia zaczęła mnie budzić.
- Li! Obudź się! - krzyczała sztuchają mnie.
- Civia zostaw mnie. Spać chcę. - mruknęłam usiłują zasnąć.
Nagle głos się zmienił.
- Jaelithe obudź się. Proszę...
Otworzyłam oczy i błyskawicznie się poderwałam. Zobaczyłam Gavina. No tak...Civia została Tam...
- Gavin? Co ty tu robisz? - spytałam pół przytomnym głosem.
- Martwiłem się o ciebie.
- O mnie? - spytałam z niedowierzaniem.
- Tak... Właściwie dlaczego tu zasnęłaś, a nie w jaskini?
- Długa historia - uśmiechnęłam się.
- Aha.
- Może się przejdziemy? - spytałam.
- Jasne.
Ruszyliśmy w kierunku polany Wspólnych Snów.
- Słuchaj, co ty na to, żeby zamiast polany była tu góra?
- Dobry pomysł, a co z wodospadem?
- Zastąpiłoby go źródełko z wodą o tych samych właściwościach.
- Podoba mi się. Tylko jak to zrobić?
- O to już się nie martw - powiedziałam mrugając znacząco i nagle przed nami wyrozła góra.
Smok ognia wytrzeszczył oczy i odrzuciło go do tyłu. Pacnęłam się w czoło. No tak. Tego nie przewidziałam. Rzuciłam się do niego i krzyknęłam:
- Matko! Przepraszam, ni ci nie jest?
- Nie... Niezłe to było - powiedział kaszląc.
Przyłożyłam mu ręką do pleców i wszeptałam zaklęcie. Przestał kasłać i łapczywie nabrał powietrza.
- Już w porządku?
- Cały czas było w porządku, tylko... na chwilę straciłem kontrolę nad oddechem.
Zaśmiałam się.
- Choć, teraz źródełko.
Zmieniłam się w smoka i poleciałam na szczyt góry, a Gavin za mną.
Wylądowałam na wchodniej stronie szczytu i narysowałam tam linię pazurę. Smok patrzył się na mnie ze zdziwieniem. W tej chcwili z zagłębienia wytrysnęła woda spływając po stromym zboczu góry i tworząc lśniącą stróżkę strumienia.Uśmiechnęłam się i rzuciłam z urwiska robiąc korkociąg. Gavin skoczył za mną. Wylądowałam, tam gdzie woda właśnie tworzyła małe zagłębienie, gdzie się zbierała zanim wsiąkła w glebę, by znowu wypłynąc w źródełku na górze.
- Gdy smok napije się tej wody, bądź zostanie nią obmyty niezależnie od silnej woli będzie mówił tylko prawdę. Oczywiście przez pewnien czas.
- Czyli efekt jest odwracalny.
- Jak najbardziej, nawet bym powiedziała, że krótkotrwały, łyk wody powinien wystarczyć na maks. 30 minut.
- Nawet mocniejsze od wody z wodospadu.
- I to ile. Ja już będę się zbierać, mam jeszcze dużo pracy na swoich terenach. - powiedziałam przepraszająco.
- To może chociaż cię odprowadzę - powiedział z dziwną troską w głosie.
- Ok - odpowiedziałam rozkładając skrzydła.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz